Gala XV Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Michała Kajki (1858-1940) odbyła się w sobotę 3 sierpnia 2019 r. w Muzeum w Ogródku, niedaleko Ełku i Orzysza, w domu ludowego poety, który go wybudował i w nim tworzył, gdzie zachęcał do „pacierza polskiego”, choć z władzami pruskimi trzeba było mówić po niemiecku.
Z biografii autora Pieśni mazurskich uczymy się ukochania ojczystej ziemi, mocnego związku z miejscem, w którym się urodził i żył, szacunku dla przyrody, a przede wszystkim konsekwentnej duchowej pracy nad sobą. Był to człowiek pracowity, utalentowany, otwarty na świat, korespondował z dziennikarzami i uczonymi, nie poddawał się politycznym ograniczeniom, bo wierzył, że praca ducha jest tak samo ważna jak praca rąk.
Utrzymywał rodzinę jako cieśla, sam wybudował dom w Ogródku, żyli skromnie w surowych warunkach lasów, jezior i pól. Spośród dziewięciorga dzieci, jakie wychowywał z żoną Wilhelminą, tylko dwóch synów dożyło dorosłości. Nie skarżył się na trudności losu, ufał Bogu jak biblijny Hiob, w ewangelickich pieśniach pisał, że człowiek „Bez rosy Ducha Świętego/ Marnieje i usycha”. Przed plebiscytem 11 lipca 1920 roku poeta udzielał się wśród działaczy polskich. Konkurs poetycki im. Michała Kajki i wystawa w muzeum w Ogródku jemu poświęcona jest hołdem dla kultury mazurskiej i piśmiennictwa, które rozwijało się na Warmii i Mazurach w XIX i XX wieku, gdy polska „ojców mowa” była dla ludności na tamtych terenach w trudnych czasach „światłością i ozdobą”. Od mazurskiego Hioba uczymy się pokory i wytrwałości w czuwaniu przy rodzimych wartościach, szacunku dla pracy, cierpliwości i ukochania swojego miejsca na ziemi.
Gdy czytamy konkursowe wiersze, czegoś w nich szukamy, czegoś oczekujemy: zaskoczenia artystyczną wizją, nowego rytmu w języku, jakim sami chcielibyśmy się wypowiedzieć. Coś nas zatrzymuje przy tym, a nie przy innym wierszu, poruszają nas emocje, oryginalność metafory, intertekstualność, świetnie użyty konkret. W każdym przypadku o wartości wiersza decyduje zamysł autora, jego wrażliwość i wyczucie języka, gdy opowiada nam świat właśnie tak, jak go widzi, słyszy i czuje, mając w tle tradycję literacką, ale jej nie ulegając, nie naśladując. Gdy opowiada świat tak przekonująco, że chcemy słuchać jego opowieści.
Laureatka I nagrody Zofia Piłasiewicz z Augustowa ujęła jurorów i publiczność poetycką rekonstrukcją zapomnianego świata Mazur. Wiersze nasyciła konkretami: nazwami potraw, ryb, ptaków, roślin, pragnąc przypomnieć nam o konieczności ochrony pojedynczego życia nazwanego z imienia. Dopomina się w nich o pamięć opuszczonych miejsc i szacunek dla mitycznej mazurskiej wspólnoty, dla jej obyczajów. Utwory autorki ujmują subtelnym rytmem i przejrzystością języka poetyckiego, ale też uważną obserwacją rzeczywistości. Ukazują bliski związek człowieka z naturą jako konieczny warunek przetrwania materialnego i duchowego kolejnych pokoleń, przypominają o obowiązku pamięci, opieki i współodczuwania. Wiersz Kłobuk ożywia tradycję dawnej rybackiej pracy i odpoczynku, porusza zmysły czytelnika przez smakowanie, patrzenie, wdychanie aromatów wraz z bohaterami spotkania w karczmie. Ten obraz honoruje zapomnianą mazurską prowincję, daje szansę uczestniczenia w radości spotkania ludzi i ich mowy utkanej gwarą. Nad wszystkim czuwa kłobuk jako miejscowy duch dziejów. Założeniem autorki było odwołanie się nie do tekstu o świecie, lecz dzięki poetyckiemu ujęciu wprost do obrazu minionego świata – i to zadanie wykonała przekonująco. Wiersze Zofii Piłasiewicz wyrażają sprzeciw wobec cywilizacyjnych zakusów człowieka niszczącego przyrodę (Litania) i niweczącego dawne obyczaje miejsc duchowego skupienia (Umilenie). W opisie monasteru w Wojnowie ukazała surowe piękno dawnego zgromadzenia duchownego staroobrzędowców, wskazała na różnorodne formy religijne w miejscach kultury chrześcijańskiej, gdzie natura przejmuje rolę człowieka, czuwając nad świętym miejscem. Zatrzymanie obrazu minionej prowincji staje się tu sprzeciwem wobec zbyt szybko zmieniających się propozycji współczesnego egzystowania w drodze, w pośpiechu, w ciągle zmieniających się dekoracjach miejsc – jest przesłaniem, abyśmy czuwali i nie zacierali śladów obecności innego: „Czuwajcie nad tymi / Ośmiokończastymi krzyżami / Chylącymi się ku pokrzywom, / I tymi kumakami, / Których miłosne / Chrapliwe reranie / Tak dzielnie / Wtóruje śpiewom / Słowika, / Nie dając spać / Bogobojnym ludziom”.
Anna Maria Kobylińska z Warszawy w cyklu wyróżnionych wierszy poświęconych pamięci Michała Kajki zderzyła doświadczenie egzystencji z poetycką kreacją. Inspiracją jest dla niej obserwacja najbliższego otoczenia, a zmaganie się o trafną metaforę wynika z uważnego patrzenia, żeby „układanie słów” miało związek z rzeczywistym obrazem świata. W utworze Poeta pisze wiersz chodzi o zamiar, o pracę ducha i ręki, o pointę, czyli dzieło, jakie autor może przekazać jako swój dar dla świata. W wierszu Stary wikliniarz odczytać można pochwałę rzemiosła i trudu, jest tu wpisana analogia do spełnionego życia, gdy wypełnia je twórcza praca rąk i wyobraźni. Wiersz ma wartki rytm, wpisany w ruchy rąk wikliniarza, który w rękodzieło wplata doświadczenie swojego życia. Wiersz Dzień ukazuje kontrast między radością trwania a odchodzeniem w hospicjum. Uroda rzeczy małych i pojedynczy ludzki los staje się tu przykładem nieuchronnej śmierci w nieprzemijającym życiu.
Piotr Wiesław Rudzki z Malborka w wierszu Szeged mówi o samoświadomości człowieka, jakie wartości w życiu wybiera, szukając sensu życia poprzez pielgrzymowanie i badanie znaków doświadczeń w podróży, pyta o miarę i wagę słów: „o jakże / wysoko jest człowiek / który / tuż koło dworca kolejowego w węgierskim Segedynie / potrafi poprzestać na obmyciu oblicza / w osadzonym na kamiennym postumencie wodotrysku (…) o jakże / wysoko jest pielgrzym asceta / który wierzy / że ta woda wystarczy na całą peregrynację / po przestworzach Bałkanów / i / pozostałych / bezdrożach biednej – bogatej / egzystencji”. Wiersz na Rynku Aliny Barbary Nowak z Prudnika wzrusza bezpośredniością wyznania i odniesieniem do realiów oglądanego świata przez pryzmat wspomnień. W pamięci autorki wybrzmiewa Błękitna rapsodia George’a Gershwina, a w tle krakowski hejnał. Poetka zestawia świat przeszły z teraźniejszym, mówi o przenikaniu się czasów dzięki obrazom zachowanym w pamięci, zdając sobie sprawę z nieuchronności utraty: „jeszcze grają / tamte i te doznania / jeszcze skłębione wtedy i teraz / czarująco oszukują / jeszcze spodziewam się naiwnie / dotknąć skrawka / nierealnego”.
Wiersze przysłane na konkurs okazały się różnorodne stylistycznie i ukazały indywidualne drogi poszukiwań. Jedno jest pewne – wytyczona przez Michała Kajkę uważna obserwacja świata i namysł nad sensem egzystowania mają istotne znaczenie w podejmowaniu tematów przez poetów biorących udział w konkursie, jego życie było dla wielu inspiracją. Przyjeżdżający tutaj laureaci i wyróżnieni autorzy odbierają w domu mazurskiego Hioba coś więcej niż nagrody i dyplomy: gościnną aurę miejsca i wiernej pamięci, gdy stają razem przy grobie poety, nawiązują przyjaźnie i postanawiają, że znów tu powrócą.
Tekst ukaże się w najbliższym numerze Dwumiesięcznika literackiego „Topos”